wtorek, 3 stycznia 2012

♀Nie zdążyłam♂...

-Przepraszam....
        -Tak czy coś się stało??
-Nie nie tylko zaraz dolatujemy ...
           -Bardzo Dziękuję
-Nie ma za co 
Na reszcie jestem prawie w domu na szczęście całą drogę przespałam nic mi się nie śniło może i lepiej przynajmniej o niczym nie myślałam...
Co powiedzą rodzice na pój powrót ... Nie nie będę się tym przejmować dzięki nim nie zobaczę się z Jacobem  
nie wybaczę im tego oni wiedzieli jestem bardzo ciekawa jak zareagują jakom ojciec będzie miał minę kiedy mnie zobaczy niech oni teraz cierpią mi pozwolili cierpieć 4 miesiące nienawidzę ich za to do oczu znowu zaczęły napływać mi łzy obym zdążyła jak ja go znajdę muszę się z nim zobaczyć powiedzieć co czuję oby mi się udało a jeżeli się nie uda obiecuje,że to będzie mój ostatni dzień na tej ziemi ....
Już wylądowaliśmy proszę zabrać wszystkie bagaże i Dziękuję za podróż zapraszamy ponownie powiedział niewidzialny ktoś w głośniku 
Nareszcie jestem w Forks nie mam już pieniędzy będę musiała iść na piechotę nie przeszkadzało mi to chciałam pobyć jeszcze trochę sama Aaa... zapomniała bym mam zadzwonić do Renee boje się włączyć telefon i zobaczyć kto do mnie dzwonił czy będzie to numer Renee czy Ojca 
hmm.. jak dobrze na szczęście nikt nie dzwonił wybrałam numer Renee i nacisnęłam zieloną słuchawkę
-Hallo Renee ja już dotarłam jestem w Forks i wszystko ze mną w porządku..
-Ojej jak dobrze,że dzwonisz zaczynałam się martwić a jak podróż??
-Sama nie wiem całą przespałam w gruncie rzeczy droga była męką nie mogłam znieść myśli,że nie będe widziała Jacoba przez minute a co dopiero Całe życie pomyślałam
-Ale wszystko dobrze tak 
-Tak tak jak w najlepszym Renee ja już muszę kończyć boje się,że nie zdążę muszę coś załatwić Kocham Cię 
-Noo... dobrze już Ci nie przeszkadzam Kocham Cię Nensi  do usłyszenia 
-pośpiesznie zamknęłam klapkę telefon i ruszyłam w stronę mojego domu co prawda z tamtą będę musiała iść dobre 3 godziny ale co poradzić dam radę muszę 
Złapałam uchwyt walizki i ruszyłam przed siebie szłam pośpiesznie nie mogłam oderwać się od myśli,że to mój ostatni dzień na tym Świecie ale to nie było najgorsze... Najgorsze było by usłyszeć za późno on już odszedł .... Wiedziałam,ze po tych słowach nic innego by na mnie nie czekało tylko śmierć w czarnej pelerynie z kosą w szkieletowej ręce
Na chwilę się uśmiechnęłam zobaczyłam miejsce gdzie kiedyś widziałam Jacoba hmm pytanie gdzie ja go nie widzę .... on jest wszędzie tylko nie przy mnie ...
Droga ciągnęła się i ciągnęła postanowiłam skrócić sobie drogę i iść na skróty ... A mianowicie koło domu Jacoba .....
Przyśpieszyłam nieco ponieważ niebo zaczęło robić się lekko różowe ...
-Szłam i szłam rąk już nie czułam ale musiałam dać radę...
-Przystanęłam gwałtownie coś w zaroślach zaczęło się ruszać...
-Kto tam jest???
-Nie usłyszałam odpowiedzi.... Za drzew zaczął wyłaniać się wielki szary wilk nie musiałam zgadywać kto to jest...
-Seth...Set jak dobrze cię widzieć 
-Wilk jednym susem znalazł się obok mnie 
-przytuliłam się do niego mocno...
-Seth proszę powiedz mi gdzie jest Jacob
-Wilk spuścił swój wielki łeb 
-Seth..??
-pomachał przecząco głową nie musiałam zgadywać o co mu chodzi
- On odszedł prawda ??....
-Wilk nie zareagował 
-Nie nie.....gdzie poszedł gdzie ??
-wilk nadal nie reagował
-Nie...Jacob czyli jednak to mój ostatni dzień na tej ziemi ...
-zaczęłam biec w stronę domu Jacoba zostawiając za sobą walizkę i Seth biegłam tak szybko nic nie widziałam łzy tak wszystko zakrywały ..
-Wpadłam do domu Jacoba ..
-nie....w domu nic nie było ani mebli,ani Jacoba nie......za mną usłyszałam skomlenie Setha ale ja ..... go  kocham na stole zauważyłam zdjęcie otarłam je z kurzu na fotografii  znajdowała się znajoma twarz to ja kilka lat wcześniej zgięła zdjęcie w pól wybiegłam na dwór upadłam na ziemię i zaczęłam płakać ....
Seth jednym susem znalazł się koło mnie i położył się przy mojej twarzy ...
-Dlaczego od odszedł???
-mogło by się wydawać,że wilk wzruszył ramionami wtuliłam swoje ciało j jego gęstą sierść.....
Wiedziałam,że teraz nie mogę skończyć swojego życia...
Seth widział w jakim jestem stanie więc nie opuszczał by mnie na krok gdybym chciała iść sama ale widziałam  kiedy będę mogła muszę jeszcze trochę poczekać zaczęłam się podnosić na równe nogi 
-Seth chyba wiedział gdzie idę więc chciał dotrzymać mi towarzystwa chociaż tyle mógł zrobić byłam mu niezmiernie za to wdzięczna prze całą drogę nic nie mówiłam Wilk to chyba uszanował i również nic nie mówił myślami ciągle pytałam się siebie co robiłam nie tak ???
Moje serce było tak rozdarte coś w nim pękło nie dało się tego posklejać idąc leśną ścieżką z oddali zobaczyłam mój dom już nie długo nie będę w nim mieszkać wiedziałam,ze nie mogę o tym myśleć przy Edwardzie nie umiem już na niego powiedzieć Tato...
Nie chętnie szłam przed siebie oczy nadal roniły łzy 
-Drzwi domu były uchylone czyli wiedzieli,że już przyjechałam
Weszłam do domu nic nie mówiąc wszyscy stali jak posągi ....
nie zwróciłam na to uwagi zaczęłam iść w stronę schodów aż nagle usłyszałam znajomy głos
-Znowu chcesz być sama,zamknąć się w pokoju,z nikim nie rozmawiać spytał poirytowany ojciec
-Jak usłyszałam to pytanie myślałam,że oszaleje..
Odwróciłam się w ich stronę powoli lecz stanowczo
-Ja nigdy nie chciałam być sama to był wasz wybór"
Nikt nic nie odpowiedział to było jednoznaczne
-czyli ona już wie usłyszałam jak Emett pyta się Edwarda
-Jak mogliście przecież wiedzieliście ile dla mnie znaczy,widzieliście,że męczę się co noc....
-NIENAWIDZĘ WAS
-Widziałam,że mama jest zszokowana ale nie zbyt się tym przejęłam
-Tak to my nie będziemy gadać do swojego pokoju
-wiedziałam,że ojciec próbuje przeniknąć moje myśli
-Nawet nie próbuj !!!!!
-chyba dał sobie spokój skierowałam się w stronę schodów i ruszyłam biegiem do swojego pokoju zamknęłam drzwi na zamek chodź wiedziałam,że to nic nie da...mam nadzieję,że Edward nie wyczytał nic z moich myśli??...
-Już za parę godzin mnie tu nie będzie....
Zaczęłam przypominać sobie z czym będę musiała się rozstać z Renee.... Z rodziną którą znienawidziłam i z nim z Jacobem z tymi oczami ......
-gdy noc już nastała z prześcieradła zrobiłam prowizoryczną linę i spuściłam ją po drugiej stronie domu tak aby nikt jej nie widział ....
Otworzyłam delikatnie okno wystawiłam jedną nogę złapałam się liny i zaczęłam powoli kierować się ku dołowi ... Udało się nikt mnie nie widział .....Oby nie..!!
Cicho pobiegłam w stronę ciemnego lasu teraz już o niczym innym nie myślałam tylko o czarnej zjawie nie wiedziałam jak to mogę zrobić ....... o oczu nadal leciały mi łzy nie sposób było je zatrzymać
Postanowiłam iść koło torów... Nie nie chcę rzucić się po pociąg mam zamiar z niego wyskoczyć gdy będziemy koło dużego urwiska zamknę oczy i skoczę...skoczę w tak lodowatą wodę i zamarznę a może miałam umrzeć już od samego upadku nie wiem nie zastanawiałam się nad tym...
pociąg stanął wślizgnęłam się do jednego pustego wagonu odwróciłam się na chwilę będę za tym wszystkim tęsknić ale nie mogę żyć ze świadomością,że nie będzie go przy mnie.....
Wagony ruszyły powoli z każdą minutą przyśpieszały siadłam w najbardziej ciemny zakątku i zaczęłam patrzeć na księżyc był taki piękny ..... Taki samotny .... Jak ja 
-Zauważyłam,że jestem już nad urwiskiem wstałam na proste nogi i bardzo powoli zaczęłam kierować się w stronę otwartych drzwi z każdym krokiem było coraz ciężej,każdy krok równał się wielki ból z oczami pełnymi bólu ,łez,rozczarowania stanęłam na krawędzi trzymając się jeszcze boków wagonów czekałam aż znajdę się na środku urwiska .....
Coraz bliżej..jeszcze trochę.....
Wzięłam głęboki wdech I.......
-Nensi NIE!!!!!......
-Szybko otworzyłam oczy i gwałtownie się odwróciłam 
Hmm halucynację widzę Jacoba
-Nie Ciebie tu nie ma odeszłeś ....
-Nensi to ja proszę uwierz mi nie odeszłem nie mogłem  Kocham Cię
-Nie ciebie tu nie ma puściłam się jedną ręką gotowa do skoku 
-Nensi niee.... Poczułam ciepłą dłoń trzymającą moją ..
-Jacob to ty 
-Nensi !!!
-Jacob wtuliłam się w silne mięśnie przyjaciele był taki ciepły tak mi go brakowało jego oczy znów mają swój blask ...
-Nensi Koch.....
- Jacob już nie dokończył zaczęłam go bardzo porywczo całować był taki delikatny ciepły spodziewałam się  ,że zaraz Jacob odepchnie mnie od siebie ale nic takiego się nie stało....
Jacob zaczął całować mnie z taką samą brutalnością co ja ....
-Było tak przyjemnie nie chciałam się odrywać od niego to było nie do opisania Jacob chwycił mnie w tali pośpiesznie zdjęłam mu skórzaną kurtkę ...
Jacob przycisnął mnie do bocznej ściany i zaczął namiętnie całować wplątałam mu ręce we włosy nie przeszkadzało to mu jeszcze bardziej zrobił się nachalny a mi się to podobało ..
Jacob podniósł mnie lekko w górę ale nie przestawał całować całował mnie w szyję później znowu w usta było mi tak dobrze nie chciałam kończyć ...
-Jacob... Kocham Cię 
-Chłopak przestał na chwilę całować popatrzył mi prosto w oczy uśmiechnął się tak jak najbardziej lubiłam 
zaczął się przybliżać do moich warg one chciały więcej  tym razem Jacob całował mnie bardzo delikatnie , przyjemnie złapałam go za szyję i przyciągnęłam bliżej do siebie pocałowałam go Bardzo lekko w usta chyba mu się to spodobało ...... wtulona w Jacoba wróciliśmy do domu nie nie do mojego tylko do domy Jacoba postawił mnie przed drzwiami i zaczął mówić
-Ty na prawdę chciałaś się zabić??
-Tak na prawdę 
-Obiecaj mi,że już nigdy tak nie zrobisz 
-Obiecuję Jacob zaczął mnie całować bardziej brutalnie niż wcześniej nie mogłam się opanować miałam trudności z złapaniem klamki od drzwi udało się przekręciłam ją i weszliśmy do środka ..............


-